Witam Czytelników po rocznej przerwie.
Spędziłam ją w duże mierze w szpitalach i poczekalniach jako.... pacjent. Wracam do żywych, a że choroba była naprawdę ciężka, to dokucza mi teraz zmęczenie, przemęczenie i ogólny dół psychiczny i fizyczny. Dlatego dziś będzie o suplementach. Musiałam się o nich podszkolić dla samej siebie.
NAJWAŻENIEJSZE:
Suplementy kupujemy tylko te, które są zarejestrowane jako lekarstwo.
Serio.
Dlaczego?
Kiedy usłyszałam to od mojej osobistej rodzinnej lekarki, to już skojarzyłam. Przez 13 lat pracowałam w instytucji nadzorującej rejestrację leków. Chodzi o sposób rejestracji i testy dopuszczające. Substancje, które są rejestrowane jako suplementy mają baaaardzo uproszczoną procedurę. A substancje (czasem te same) rejestrowane jako leki to trzymają standardy, ktoś kontroluje zawartość, stężenie, czystość, sprawdza obecność dodatkowych substancji.
- Dokładnie. - powiedziała moja lekarka rodzinna - W suplemencie w środku może pani mieć zamiast suplementu choćby psa, i to mielonego razem z budą*, a nie to co napisane na opakowaniu. Nikt nie sprawdza.
-----
* Dla osób, które nie pamiętają lat 80'tych, stanu wojennego i kartek na mięso opowiem dowcip, który był bardzo popularny w tamtych czasach. Mielony "pies" będzie bardziej czytelny.
Dowcip:
Przychodzi kobieta do sklepu mięsnego, tam oczywiście puste półki, jak to w stanie wojennym.
- Jest coś? Cokolwiek? Nic nie mam na obiad.
- E.... ten... tego... tylko rąbanka.
- Niech będzie.
- Ale z psa.
- Trudno, biorę.
- A...ale to czwartej kategorii.
- Trudno. Nic nie mam, niech będzie.
Babka wzięła zawiniątko, zapłaciła, poszła, a za pół godziny wraca z pretensjami
- Pani! Co mi pani sprzedała! Jakieś deski!
- No widzi pani. Mówiłam, że rąbanka czwartej kategorii. Z... budą.
-----
A wracając do suplementów, to ja się przejechałam na tych nawet z apteki, ale nie rejestrowanych jako lek. I teraz witaminę D kupię sobie którąś apteczną, a magnez jem w postaci migdałów i orzechów, a witaminy w postaci warzyw i świeżych soków. Magnez i witaminę D mamy w diecie w za małej ilości. A witamin mam za mało ja osobiście, bo jestem osłabiona po długiej chorobie i agresywnym leczeniu. Potrzebuję ich więcej niż zwykle.
Jak pytać w aptece? Pytać czy to jest zarejestrowane jako lek czy jako suplement. Substancję można rejestrować jako:
- suplement
- lek bez recepty
- lek na receptę.
Z tego zestawu wybieramy to co zostało zarejestrowane jako LEKI. Nie zawsze substancje występuje we wszystkich tych postaciach, ale na przykład witamina D3 owszem. Wybieramy lek, nie suplement, aptekarka pomoże to sprawdzić.
Pies niech sobie żyje w spokoju. W budzie.
Teraz jest moda na suplementację, i to generalnie warto robić, tylko z głową. A parcie reklamami jest takie, że sama się na tym trochę przejechałam.
CIEKAWA MEDYCYNA
Blog popularno-naukowy
czwartek, 20 grudnia 2018
piątek, 22 grudnia 2017
ebook już jest dostępny
Z przyjemnością śpieszę poinformować, że "Dlaczego krew jest czerwona" jest już dostępna jako ebook na stronie Ridero - kliknij tu.
(I oni powinni mieć najtaniej, bo oglądałam ile kto sobie życzy prowizji, byli najlepsi, najmniej odgryzali autorowi. Jeśli inna księgarnia zrobi taniej, to tylko jeśli zrobi sobie jakąś promocję).
(I oni powinni mieć najtaniej, bo oglądałam ile kto sobie życzy prowizji, byli najlepsi, najmniej odgryzali autorowi. Jeśli inna księgarnia zrobi taniej, to tylko jeśli zrobi sobie jakąś promocję).
Wystarczy wejść na stronę Ridero |
piątek, 1 grudnia 2017
JEST KSIĄŻKA.
Serio. Od pierwszego pomysłu, poprzez pisanie bloga, przez znalezienie drukarni i skład, po wydruk. 11 lat.
Książka jest o medycynie zachodniej, tej "normalnej". To, co w blogu. To książka z bloga. Znajomi pytali: "A nie wydasz z tego książki? Łatwiej będzie czytać". Pewnie, że wydam. Odcinki bloga zostały uporządkowane, ułożone tematycznie, zaopatrzone w spis treści, dużo wygodniej czytać w tej formie. Jeśli lubisz ten blog - książka będzie Ci się podobać. To jest część pierwsza- bo materiału na blogu jest na ponad 600 stron. Kolejna część jest w przygotowaniu do druku.
Można już zamawiać. Zapraszam. Szczegóły sprzedażowe tutaj, lub napisz mail.
Jeśli ktoś z Czytelników ma pytanie do lekarza, to osobom, które kupiły książkę, odpowiadam w pierwszej kolejności. Warto kupić. Zresztą tak po prostu warto kupić. Rozchodzą się jak świeże bułeczki. Jestem nieśmiała, i przyznam, że miło zaskoczona tak ciepłym przyjęciem przez Czytelników. Nim zrobiłam stronę i oficjalnie się ogłosiłam już rozeszło się ponad 20 sztuk. Wow.
czwartek, 22 czerwca 2017
MOJA PIERWSZA KSIĄŻKA
Komu książkę? Wszystkich chętnych zapraszam do kontatu na mail: ciekawamedycyna@gmail.com, albo mój prywatny, jeśli ktoś go ma. Robię przedpłatę na wydruk i teraz można książkę kupić taniej. We wrześniu zrobię druk i cena wzrośnie do zwykłej, księgarskiej.
Zawartość to pierwsze dwa lata bloga.
Jest o tym:
— Czy przekłuwać bąbel na pięcie?
— Czym się różni kwaszone od skwaśniałego?
— Jak wyleczyć łupież?
— Kiedy powiedzieć dziecku, że jest adoptowane?
Odpowiedź na te pytania i inne praktyczne zagadnienia można znaleźć w niniejszej książce.
Prezentowana tutaj wiedza to oficjalna medycyna, tak zwana „zachodnia”, ale podana od strony mechanizmów działania, sposobu funkcjonowania ludzkiego ciała, i przede wszystkim od strony praktycznych, przydatnych umiejętności.
I to przetłumaczone z medycznego na polski.
wtorek, 7 marca 2017
ODKRZTUSZANIE - "Poleciało nie w tę dziurkę"
Dostałam list od Czytelnika. Cytuję w całości, za wiedzą i zgodą.
Dzień dobry,
Dzień dobry,
trafiłem na Pani blog przy okazji poszukiwań informacji na temat odkrztuszania. Przy okazji słowa uznania za bardzo przydatny i interesujący blog pisany od podstaw, a nie od strony naukowca.
Chciałbym poprosić o poradę dotyczącą ciała obcego (jedzenia) w oskrzelach lub innym podobnym miejscu. Kilka dni temu zakrztusiłem się podczas obiadu i wydaje mi się, że część jedzenia wpadła mi "nie w tę dziurkę" i już stamtąd nie wyleciała, chociaż próbowałem to wykasłać.
Następnego dnia próbowałem jeszcze w pozycji pochylonej pokaszleć parę minut, ale nic nie wyleciało.
Czy jest jakaś domowa metoda na odkrztuszenie tego bez jakichś inwazyjnych metod, typu bronchoskopia czy tym podobnych? I czy po kilku dniach jest to jeszcze możliwe?
Czy w ogóle można jakoś się upewnić, że na pewno coś (jedzenie) zalega mi w oskrzelach/płucach?
Czuję od kilku dni w okolicach serca taką jakby obecność czegoś, nie jest to ból. Ostatnio też mam zawroty głowy, ale nie wiem czy to z tym łączyć.
Nie mam gorączki, mogę swobodnie oddychać.
Bardzo proszę o sugestię co z tym najlepiej zrobić.
Z góry dziękuję i pozdrawiam
Robert z Wrocławia
Odpowiedź
Drogi Czytelniku
Dziękuję za dobre słowo.
Gratuluję prób wykasłania, w tym próby wykasłania w nachyleniu. Brawo. To najlepsze, co można zrobić. Warto się naprawdę nisko pochylić, żeby grawitacja pomogła.
Po kilku dniach niestety niewiele więcej można zrobić. A i od razu - też nie wiele więcej. To, co z jedzenia wleci do oskrzeli, może podrażnić śluzówkę, zwłaszcza jeśli jedzenie jest kwaśne, albo pikantne, i taka podrażniona śluzówka musi się zgoić. Czasem, jeśli jedzenie jest bardziej miękkie, czy o konsystencji płynnej - trochę zostaje na ściankach i trudno to wykasłać, bo się przykleja. Trudniej niż na przykład kawałek ziemniaka czy mięsa. I dopóki zostaje, to będzie drażniło.
Jest to ten sam typ podrażnienia, co zachłystowe zapalenie płuc, którego boją się anestezjolodzy i chirurdzy przy operacjach, jeśli pacjent jest operowany po jedzeniu. Kiedy pacjent leży, i jest zwiotczony do operacji, to zwieracz żołądka może puszczać treść pokarmową do przełyku i gardła, a tam jest rurka intubacyjna, wzdłuż której płynna treść wcieknie sobie do tchawicy, oskrzeli, i płuc. W tym przypadku jest o tyle gorzej, że dochodzi jeszcze kwas żołądkowy, który drażni bardzo silnie, bo po prostu uszkadza chemicznie śluzówkę oskrzeli. Śluzówka oskrzeli nie jest przygotowana do znoszenia kwasu, a nawet śluzówka przełyku nie jest, czego przykładem jest zgaga, czyli pieczenie w okolicy mostka, jeśli mamy refluks, które pojawia się w wyniku cofania treści pokarmowej z żołądka do przełyku. Czasem się to zdarza, jeśli ktoś zje, a potem się położy, zamiast odczekać z godzinkę, a lepiej dwie. Śluzówka żołądka jest wyjątkowa i ma mechanizmy obronne, żeby się nie strawiła. Śluzówka przełyku już nie. Wracając do płuc i oskrzeli - te śluzówki też sobie z kwasem nie radzą, i będą odchorowywać kontakt z kwaśną treścią pokarmową. Pan ma więcej szczęścia - co prawda wpadł Panu do tchawicy kawałek obiadu, jednak bez kwaśnej treści żołądka. Podrażnienie nie będzie takie silne.
Jak to się leczy?
Nie bardzo się leczy. Przy tym szpitalnym, zachłystowym zapaleniu płuc podaje się antybiotyki, głównie dlatego, żeby na uszkodzonej śluzówce się nie rozmnożyła jakaś bakteria, zapobiegawczo. Można też zrobić tą nie chcianą przez Pana bronchoskopię, czyli wsadzić endoskop do oskrzeli i odessać co się da i wypłukać.
Co bym radziła?
UWAGA. LEKTURA NINIEJSZEGO ODCINKA NIE ZASTĘPUJE PORADY LEKARSKIEJ
Pokazać się lekarzowi, który Pana osłucha, czy się zapalenie płuc nie zrobiło, i może jeszcze wyśle na RTG. Tyle można bez bronchoskopii.
Proszę się przed tym RTG nie bronić. Prawdopodobnie wyjdzie prawidłowe. Ale...
Jeśli jednak kawałek jedzenia zatkał Panu oskrzele, to sam kawałek jedzenia widoczny w RTG nie będzie, bo jedzenie da na RTG blady cień, podobny do miąższu płucnego, i się to razem zleje, nie da się odróżnić - ale będzie widoczne to zatkanie oskrzela. A to dlatego, że cały zatkany płat jest nieupowietrzeniony i to daje wyraźny, mocny i charakterystyczny cień tego płata w RTG. Mało prawdopodobne by tak się stało, raczej po prostu jest podrażniona śluzówka - ale gdyby jednak - RTG to wykaże.
Prawdopodobnie nic lekarzowi nie wyjdzie złego ani przy usłuchiwaniu, ani w RTG, a tylko ma Pan podrażnoną śluzówkę i swoje musi odkasłać, nim się nie zgoi - PRZYPOMINAM ŻE NIE SŁUCHAŁAM PANA PŁUC I NIE WIEDZIAŁAM PANA RTG I NINIEJSZY ODCINEK NIE JEST PORADĄ LEKARSKĄ.
Gdyby jednak lekarz, który Pana zbada, upierał się przy bronchoskopi, proszę dać ją sobie zrobić. Zwłaszcza jeśli wyszło mu coś nieprawidłowego w RTG lub przy osłuchiwaniu. To jest najprostsza metoda leczenia jeśli coś zostało w oskrzelu - można to wyjąć albo przepłukać oskrzele. Wiem, że chciałoby się łyknąć tabletkę i żeby ta tabletka wyleczyła, i to najlepiej wyleczyła od razu, a nie wsadzać rurę w oskrzela - ale po prostu takiej tabletki nie ma.
Mechanizm kasłania:
Jeśli ziemniaczek z obiadu, którym się Pan zachłysnął, wyleciał przy kaszlu, to prawdopodobnie zostawił trochę swoich drobinek na ścianie oskrzela, ewentualnie drobin sosiku i te drobinki ziemniaka drażnią i powodują kaszel i dyskomfort w klatce piersiowej. By przestały drażnić, muszą z oskrzela zniknąć. Wymiatanie drobin zanieczyszczeń z oskrzeli dzieje się przy pomocy ruchu rzęsek nabłonka oskrzeli, a także mogą pomóc białe ciałka krwi, które mogą przechodzić do światła oskrzeli i sprzątać - czyli jakby zjadać, wchłaniać fragmenty tego ziemniaka czy sosiku. No i pewnie takie drobniutkie resztki jedzenia jeszcze przy okazji zaczną gnić, przez co staną się bardziej płynne, co ułatwi białym ciałkom krwi sprzątanie, a rzęskom - wypychanie. Trochę to podrażni ścianki oskrzeli, co spowoduje kasłanie. Kasłanie ułatwia wykrztuszenie i pozbycie się resztek ziemniaczka, czy co tam Panu wpadło.
Gdyby jednak nie chciało samo ustąpić:
Proszę też nie bać się jakoś szczególnie bronchoskopii. Bronchoskopia, jako metoda, nie jest aż taka bardzo inwazyjna od czasu, gdy ze 20-15 lat temu weszły miękkie endoskopy. Wystarczy że lekarz popsika gardło znieczulaczem, pacjent ma być na czczo, i może ewentualnie jak bardzo nerwowy pacjent to można podać przed jakiegoś "głupiego jasia", i tyle. Można u nerwowych osób nawet w znieczuleniu ogólnym robić, tylko to już trochę strzelanie z armaty do muchy. Samo znieczulenie gardła powinno wystarczyć, a że bronchoskop (czyli endoskop przeznaczony do oskrzeli) jest miękki, to nie trzeba nawet głowy odginać, jak kiedyś. Przedtem, nim poszła naprzód technika światłowodów i mini kamer, to w pacjenta wkładało się sztywną rurę, i musiał głowę mocno do tyłu mocno odgiąć, żeby prosta rura weszła przez buzię. I to faktycznie było męczące badanie. Teraz to już nie te czasy. Miękka rurka, prosto, łatwo i no... przyjemnie to nie, ale i nie jakoś dramatycznie.
Wątpię by Pana skierowano na bronchoskopię, bo to i drogie badanie i jednak uciążliwe dla pacjenta - ale powtarzam jeszcze raz - nie słuchałam Pana płuc, nie oglądałam, proszę się słuchać lekarza, który Pana zbada.
Teraz pytanie skąd wziąć lekarza, co Pana obejrzy:
- albo iść na pogotowie - tylko po paru dniach to tak trochę głupio, dzień po urazie, to jeszcze wypada. No, chyba że się kaszel pogorszył, to iść właśnie na pogotowie.
- albo iść do lekarza rodzinnego, czyli pierwszego kontaktu.
Jeśli leczy się Pan u pulmonologa czy alergologa-pulmonologa to można iść do niego, ale pewnie sam Pan by na to wpadł. Skoro wybrał Pan szukanie pomocy w necie, to pewnie się Pan nie leczy.Wtedy zostaje któraś z pierwszych dwóch opcji. Gdyby chcieć to robić prywatnie to koszty wizyty, RTG i bronchoskopii powinny zamknąć się w tysiącu złotych, jednak nie mam wprawy w doradzaniu tej ścieżki, bo nie korzystam. Leczę się państwowo i też odstaję swoje w kolejkach.
Życzę by zgoiło się szybko i samo, może nawet nim przeczyta Pan ten post. Oby był już niepotrzebny. Gdyby jednak był potrzebny to zostaje jeszcze jedno ważne zagadnienie:
Czy można jakoś pomóc w gojeniu? Tak. Dwie rzeczy można zrobić:
1. dużo pić, (Więcej napisałam o tym w odcinku Co na kaszel) - by rzęski nabłonka miały wilgotno, wtedy lepiej się ruszają. Białe ciałka krwi też lepiej poruszają się w mokrym środowisku niż w suchym..
2. można zrobić sobie inhalacje - czyli wylać do miseczki gorącej wody, nałożyć ręcznik na głowę i zrobić sobie z tego ręcznika namiot nad miską i powdychać wilgotną parę, żeby sobie dobrze nawilżyć nabłonek oskrzeli i by łatwiej się rzęskom pracowało. Można w tej miseczce mieć zaparzone w wodzie jakieś zioło, żeby lepiej pachniało, można wkroplić olejek, będzie się milej wdychało. 10 minut wdychania powinno wystarczyć. 15 - też będzie dobrze. Siedzenie pod tym ręcznikiem jest trochę nudne, bo to ani poczytać, bo wilgotno, ani nie bardzo jest co porobić. Można sobie jakąś audycję puścić. Nawet gdyby zrobić inhalację samą wodą to warto bo to bardzo dobrze nawilża oskrzela.
I nie ma czegoś takiego jak za długa inhalacja. Jak ktoś posiedzi pół godziny pod ręcznikiem, to też nie zaszkodzi. Ważne by było przyjemnie ciepło i wilgotno. Nie musi być gorąco, ma być ciepło. I przede wszystkim - naparowana mgła, więc z zimnej wody będzie słabo parować. Czyli jak przestygnie to albo dolać gorącego, albo inhalację zakończyć, a powtórzyć za parę godzin.
Powinno to zmniejszyć chęć do kaszlu i skrócić okres podrażnienia śluzówki. Oczywiście bezpośrednio po inhalacji kaszel przez krótki czas może być nawet silniejszy bo jeśli jest co odkrztuszać, to to coś, co jest do odkrztuszenia, to organizm będzie chciał wykasłać, ale to przez chwilę. Za to jeśli już wykrztusi, jeśli resztki ziemniaczka przemieszczą się w nawilżonych oskrzelach w stronę wylotu, to potem będzie ulga. I o to nam chodzi. Można powtórzyć inhalację parę razy, bo niekoniecznie od razu wszystko się oczyści.
Jeszcze raz przypominam, że moje rozważania są jedynie zdroworozsądkowym podejściem, a nie są poradą lekarską, i jej nie zastępują.
Życzę by kaszel szybko ustąpił.
Proszę dać znać czy zrobił Pan inhalacje i dały efekt złagodzenia kaszlu i uczucia podrażnienia, bo powinny dać, i to można zrobić niezależnie od wizyty u lekarza. Nie zaszkodzą.
Odpowiedź
Drogi Czytelniku
Dziękuję za dobre słowo.
Gratuluję prób wykasłania, w tym próby wykasłania w nachyleniu. Brawo. To najlepsze, co można zrobić. Warto się naprawdę nisko pochylić, żeby grawitacja pomogła.
Po kilku dniach niestety niewiele więcej można zrobić. A i od razu - też nie wiele więcej. To, co z jedzenia wleci do oskrzeli, może podrażnić śluzówkę, zwłaszcza jeśli jedzenie jest kwaśne, albo pikantne, i taka podrażniona śluzówka musi się zgoić. Czasem, jeśli jedzenie jest bardziej miękkie, czy o konsystencji płynnej - trochę zostaje na ściankach i trudno to wykasłać, bo się przykleja. Trudniej niż na przykład kawałek ziemniaka czy mięsa. I dopóki zostaje, to będzie drażniło.
Jest to ten sam typ podrażnienia, co zachłystowe zapalenie płuc, którego boją się anestezjolodzy i chirurdzy przy operacjach, jeśli pacjent jest operowany po jedzeniu. Kiedy pacjent leży, i jest zwiotczony do operacji, to zwieracz żołądka może puszczać treść pokarmową do przełyku i gardła, a tam jest rurka intubacyjna, wzdłuż której płynna treść wcieknie sobie do tchawicy, oskrzeli, i płuc. W tym przypadku jest o tyle gorzej, że dochodzi jeszcze kwas żołądkowy, który drażni bardzo silnie, bo po prostu uszkadza chemicznie śluzówkę oskrzeli. Śluzówka oskrzeli nie jest przygotowana do znoszenia kwasu, a nawet śluzówka przełyku nie jest, czego przykładem jest zgaga, czyli pieczenie w okolicy mostka, jeśli mamy refluks, które pojawia się w wyniku cofania treści pokarmowej z żołądka do przełyku. Czasem się to zdarza, jeśli ktoś zje, a potem się położy, zamiast odczekać z godzinkę, a lepiej dwie. Śluzówka żołądka jest wyjątkowa i ma mechanizmy obronne, żeby się nie strawiła. Śluzówka przełyku już nie. Wracając do płuc i oskrzeli - te śluzówki też sobie z kwasem nie radzą, i będą odchorowywać kontakt z kwaśną treścią pokarmową. Pan ma więcej szczęścia - co prawda wpadł Panu do tchawicy kawałek obiadu, jednak bez kwaśnej treści żołądka. Podrażnienie nie będzie takie silne.
Jak to się leczy?
Nie bardzo się leczy. Przy tym szpitalnym, zachłystowym zapaleniu płuc podaje się antybiotyki, głównie dlatego, żeby na uszkodzonej śluzówce się nie rozmnożyła jakaś bakteria, zapobiegawczo. Można też zrobić tą nie chcianą przez Pana bronchoskopię, czyli wsadzić endoskop do oskrzeli i odessać co się da i wypłukać.
Co bym radziła?
UWAGA. LEKTURA NINIEJSZEGO ODCINKA NIE ZASTĘPUJE PORADY LEKARSKIEJ
Pokazać się lekarzowi, który Pana osłucha, czy się zapalenie płuc nie zrobiło, i może jeszcze wyśle na RTG. Tyle można bez bronchoskopii.
Proszę się przed tym RTG nie bronić. Prawdopodobnie wyjdzie prawidłowe. Ale...
Jeśli jednak kawałek jedzenia zatkał Panu oskrzele, to sam kawałek jedzenia widoczny w RTG nie będzie, bo jedzenie da na RTG blady cień, podobny do miąższu płucnego, i się to razem zleje, nie da się odróżnić - ale będzie widoczne to zatkanie oskrzela. A to dlatego, że cały zatkany płat jest nieupowietrzeniony i to daje wyraźny, mocny i charakterystyczny cień tego płata w RTG. Mało prawdopodobne by tak się stało, raczej po prostu jest podrażniona śluzówka - ale gdyby jednak - RTG to wykaże.
Prawdopodobnie nic lekarzowi nie wyjdzie złego ani przy usłuchiwaniu, ani w RTG, a tylko ma Pan podrażnoną śluzówkę i swoje musi odkasłać, nim się nie zgoi - PRZYPOMINAM ŻE NIE SŁUCHAŁAM PANA PŁUC I NIE WIEDZIAŁAM PANA RTG I NINIEJSZY ODCINEK NIE JEST PORADĄ LEKARSKĄ.
Gdyby jednak lekarz, który Pana zbada, upierał się przy bronchoskopi, proszę dać ją sobie zrobić. Zwłaszcza jeśli wyszło mu coś nieprawidłowego w RTG lub przy osłuchiwaniu. To jest najprostsza metoda leczenia jeśli coś zostało w oskrzelu - można to wyjąć albo przepłukać oskrzele. Wiem, że chciałoby się łyknąć tabletkę i żeby ta tabletka wyleczyła, i to najlepiej wyleczyła od razu, a nie wsadzać rurę w oskrzela - ale po prostu takiej tabletki nie ma.
Mechanizm kasłania:
Jeśli ziemniaczek z obiadu, którym się Pan zachłysnął, wyleciał przy kaszlu, to prawdopodobnie zostawił trochę swoich drobinek na ścianie oskrzela, ewentualnie drobin sosiku i te drobinki ziemniaka drażnią i powodują kaszel i dyskomfort w klatce piersiowej. By przestały drażnić, muszą z oskrzela zniknąć. Wymiatanie drobin zanieczyszczeń z oskrzeli dzieje się przy pomocy ruchu rzęsek nabłonka oskrzeli, a także mogą pomóc białe ciałka krwi, które mogą przechodzić do światła oskrzeli i sprzątać - czyli jakby zjadać, wchłaniać fragmenty tego ziemniaka czy sosiku. No i pewnie takie drobniutkie resztki jedzenia jeszcze przy okazji zaczną gnić, przez co staną się bardziej płynne, co ułatwi białym ciałkom krwi sprzątanie, a rzęskom - wypychanie. Trochę to podrażni ścianki oskrzeli, co spowoduje kasłanie. Kasłanie ułatwia wykrztuszenie i pozbycie się resztek ziemniaczka, czy co tam Panu wpadło.
Gdyby jednak nie chciało samo ustąpić:
Proszę też nie bać się jakoś szczególnie bronchoskopii. Bronchoskopia, jako metoda, nie jest aż taka bardzo inwazyjna od czasu, gdy ze 20-15 lat temu weszły miękkie endoskopy. Wystarczy że lekarz popsika gardło znieczulaczem, pacjent ma być na czczo, i może ewentualnie jak bardzo nerwowy pacjent to można podać przed jakiegoś "głupiego jasia", i tyle. Można u nerwowych osób nawet w znieczuleniu ogólnym robić, tylko to już trochę strzelanie z armaty do muchy. Samo znieczulenie gardła powinno wystarczyć, a że bronchoskop (czyli endoskop przeznaczony do oskrzeli) jest miękki, to nie trzeba nawet głowy odginać, jak kiedyś. Przedtem, nim poszła naprzód technika światłowodów i mini kamer, to w pacjenta wkładało się sztywną rurę, i musiał głowę mocno do tyłu mocno odgiąć, żeby prosta rura weszła przez buzię. I to faktycznie było męczące badanie. Teraz to już nie te czasy. Miękka rurka, prosto, łatwo i no... przyjemnie to nie, ale i nie jakoś dramatycznie.
Wątpię by Pana skierowano na bronchoskopię, bo to i drogie badanie i jednak uciążliwe dla pacjenta - ale powtarzam jeszcze raz - nie słuchałam Pana płuc, nie oglądałam, proszę się słuchać lekarza, który Pana zbada.
Teraz pytanie skąd wziąć lekarza, co Pana obejrzy:
- albo iść na pogotowie - tylko po paru dniach to tak trochę głupio, dzień po urazie, to jeszcze wypada. No, chyba że się kaszel pogorszył, to iść właśnie na pogotowie.
- albo iść do lekarza rodzinnego, czyli pierwszego kontaktu.
Jeśli leczy się Pan u pulmonologa czy alergologa-pulmonologa to można iść do niego, ale pewnie sam Pan by na to wpadł. Skoro wybrał Pan szukanie pomocy w necie, to pewnie się Pan nie leczy.Wtedy zostaje któraś z pierwszych dwóch opcji. Gdyby chcieć to robić prywatnie to koszty wizyty, RTG i bronchoskopii powinny zamknąć się w tysiącu złotych, jednak nie mam wprawy w doradzaniu tej ścieżki, bo nie korzystam. Leczę się państwowo i też odstaję swoje w kolejkach.
Życzę by zgoiło się szybko i samo, może nawet nim przeczyta Pan ten post. Oby był już niepotrzebny. Gdyby jednak był potrzebny to zostaje jeszcze jedno ważne zagadnienie:
Czy można jakoś pomóc w gojeniu? Tak. Dwie rzeczy można zrobić:
1. dużo pić, (Więcej napisałam o tym w odcinku Co na kaszel) - by rzęski nabłonka miały wilgotno, wtedy lepiej się ruszają. Białe ciałka krwi też lepiej poruszają się w mokrym środowisku niż w suchym..
2. można zrobić sobie inhalacje - czyli wylać do miseczki gorącej wody, nałożyć ręcznik na głowę i zrobić sobie z tego ręcznika namiot nad miską i powdychać wilgotną parę, żeby sobie dobrze nawilżyć nabłonek oskrzeli i by łatwiej się rzęskom pracowało. Można w tej miseczce mieć zaparzone w wodzie jakieś zioło, żeby lepiej pachniało, można wkroplić olejek, będzie się milej wdychało. 10 minut wdychania powinno wystarczyć. 15 - też będzie dobrze. Siedzenie pod tym ręcznikiem jest trochę nudne, bo to ani poczytać, bo wilgotno, ani nie bardzo jest co porobić. Można sobie jakąś audycję puścić. Nawet gdyby zrobić inhalację samą wodą to warto bo to bardzo dobrze nawilża oskrzela.
I nie ma czegoś takiego jak za długa inhalacja. Jak ktoś posiedzi pół godziny pod ręcznikiem, to też nie zaszkodzi. Ważne by było przyjemnie ciepło i wilgotno. Nie musi być gorąco, ma być ciepło. I przede wszystkim - naparowana mgła, więc z zimnej wody będzie słabo parować. Czyli jak przestygnie to albo dolać gorącego, albo inhalację zakończyć, a powtórzyć za parę godzin.
Powinno to zmniejszyć chęć do kaszlu i skrócić okres podrażnienia śluzówki. Oczywiście bezpośrednio po inhalacji kaszel przez krótki czas może być nawet silniejszy bo jeśli jest co odkrztuszać, to to coś, co jest do odkrztuszenia, to organizm będzie chciał wykasłać, ale to przez chwilę. Za to jeśli już wykrztusi, jeśli resztki ziemniaczka przemieszczą się w nawilżonych oskrzelach w stronę wylotu, to potem będzie ulga. I o to nam chodzi. Można powtórzyć inhalację parę razy, bo niekoniecznie od razu wszystko się oczyści.
Jeszcze raz przypominam, że moje rozważania są jedynie zdroworozsądkowym podejściem, a nie są poradą lekarską, i jej nie zastępują.
Życzę by kaszel szybko ustąpił.
Proszę dać znać czy zrobił Pan inhalacje i dały efekt złagodzenia kaszlu i uczucia podrażnienia, bo powinny dać, i to można zrobić niezależnie od wizyty u lekarza. Nie zaszkodzą.
wtorek, 3 stycznia 2017
CO NA KASZEL?
Dwie porady na kaszel.
Tak, to nie pomyłka. Kasłać można skutecznie, lub nieskutecznie. Lekarze stosują termin " kaszel produktywny" lub "nieproduktywny".
Opis będzie trochę obrzydliwy. Ostrzegam wrażliwych. Jednak udawanie, że problemu nie ma, to jeszcze gorszy pomysł. Już lepiej chwilę mieć dyskomfort, ale zdrowieć szybciej.
Opis będzie trochę obrzydliwy. Ostrzegam wrażliwych. Jednak udawanie, że problemu nie ma, to jeszcze gorszy pomysł. Już lepiej chwilę mieć dyskomfort, ale zdrowieć szybciej.
Przejdźmy do części obrzydliwej: plwocina, którą trzeba wykasłać, i uwaga, uwaga - trzeba też wypluć. To jest niezbędne. Plwocina nie ma nóg ani rąk, sama się nie wspina z oskrzeli na zewnątrz. Ani sama nie zniknie. Trzeba jej pomóc zniknąć. Jak wyplujemy to będziemy chorować krócej. Jak zostawimy sobie plwocinę w płucach to leczenie potrwa dużo dłużej.
Jak pomóc sobie skutecznie kasłać:
1. Pij dwie szklanki wody.
Nic tak nie pomaga jak picie odpowiedniej ilości płynów. Osoba, z gorączką, zazwyczaj nie ma siły, by wstać i zrobić sobie herbatę. Osoba z gorączką zwykle nie spożywa wystarczającej ilości płynów. A wyschniętą plwocinę trudniej wypluć. Łatwiej wykasłać coś jak człowiek jest nawodniony.
To jest ważniejsze niż wszystkie tabletki "na kaszel." Poważnie.
Należy wypić 2 lub 3 litry płynów dziennie, czyli 5 lub 6 razy po 2 szklanki wody lub herbaty czy innego płynu. Im wyższa gorączka tym więcej.
2. Pochylić się
Podczas kaszlu trzeba się nachylić, tak by głowa była niżej, niż pupa. Grawitacja pomoże wykasłać. I, tak, niestety - trzeba kasłać, aż się wykaszle. Nachylenie ciała sprawia, że plwocina łatwiej wychodzi.
Proste i skuteczne.
Można stosować z lekami przepisanymi przez lekarza. Pomoże też jeśli leczymy się sami.
Możemy sobie pomóc. I szybciej wyzdrowieć.
Życzę zdrowia.
piątek, 4 listopada 2016
Czy można odmrozić zamrożonego człowieka?
Główny problem polega na tym, że woda w komórkach ciała ludzkiego zamarza w postaci kryształów. Kryształy uszkadzają komórki i struktury wewnątrz komórek. Komórki pękają. Nie ma jak na razie metody zapobiegającej wytrącaniu kryształów wody. Jeśli komórki popękały, to nasza medycyna nie umie naprawiać takich uszkodzeń.I jeszcze długo nie będzie umiała, niestety. Jeśli ktoś zamarzł, to nie umiemy go rozmrozić.
Za to mam optymistyczna wiadomość. Samo przebywanie w zimnie, jeśli się nie zamarznie, na przykład przebywanie w zimnej wodzie - zmniejsza zapotrzebowanie mózgu na tlen na tyle, że możliwe jest przywrócenie do życia, nawet po dość długim czasie. Dłuższym niż te słynne 3 minuty, w które koniecznie trzeba przywrócić krążenie osobie nieprzytomnej.
Tym optymistycznym akcentem zakończę, licząc na to, że ta wiedza nigdy się nie będzie potrzebna.
Za to mam optymistyczna wiadomość. Samo przebywanie w zimnie, jeśli się nie zamarznie, na przykład przebywanie w zimnej wodzie - zmniejsza zapotrzebowanie mózgu na tlen na tyle, że możliwe jest przywrócenie do życia, nawet po dość długim czasie. Dłuższym niż te słynne 3 minuty, w które koniecznie trzeba przywrócić krążenie osobie nieprzytomnej.
Tym optymistycznym akcentem zakończę, licząc na to, że ta wiedza nigdy się nie będzie potrzebna.
Subskrybuj:
Posty (Atom)