Osa II: Pytanie czytelnika: czy jestem uczulony na osy?
Czytelniczka pyta:
Jestem ciekawa, czy wcześniejsze użądlenie przez osę może spowodować
pojawienie się silnej reakcji alergicznej przy kolejnym użądleniu? Czytałam
tylko wzmianki na ten temat.
Akurat uczulenia to coś, czym się zajmowałam zawodowo, więc
chętnie napiszę.
Żeby się na coś uczulić, to najpierw trzeba się z tym
zetknąć, a potem organizm zaczyna wytwarzać przeciwciała, i się uczula
(wytwarzanie <niepotrzebnych> przeciwciał to istota alergii).
Nie każde użądlenie prowadzi do rozwoju uczulenia. Wręcz większość osób się nie uczula, więc nie należy wpadać w panikę.
Nie każde użądlenie prowadzi do rozwoju uczulenia. Wręcz większość osób się nie uczula, więc nie należy wpadać w panikę.
Czy to znaczy, że
jeśli nigdy nie ucięła mnie osa, to jestem bezpieczna od uczulenia?
Teoretycznie…. Niby tak. Ale….
Zagwarantuj mi, że nigdy Cię nie ucięła osa, nawet we
wczesnym dzieciństwie. A wczesne dzieciństwo już wystarczy, układ
immunologiczny to „zapamięta”. Może po długiej przerwie użądlenie da mniejszy
odczyn, ale nie można być tego pewnym.
Zagwarantuj, że nie zetknęłaś się z substancjami o podobnej
budowie chemicznej, co te występujące w jadzie pszczoły i osy. A podobna budowa
chemiczna wystarcza do indukcji przeciwciał, i reakcji na jad osy (o alergiach
krzyżowych, właśnie takich na podobne chemicznie substancje, napisałam w
odcinku „alergie krzyżowe”, jest w rozdziale „immuno”, patrz w spis treści).
Dlatego nawet pierwsze użądlenie może być już z reakcją
uczuleniową.
Ale faktycznie, najprawdopodobniej to dopiero kolejne użądlenia
będą dawały duży odczyn, a pierwsze będzie stosunkowo słabe, i to może nieść
pewną pociechę.
A jeśli ktoś jest
uczulony?
Co jest do wyboru?
Dwie możliwości
- odczulanie (weszło już jako standartowe leczenie)
- noszenie przy sobie leku na wypadek użądlenia (są do
kupienia specjalne jednorazowe przygotowane i zapakowane strzykawki z lekiem na
użądlenie, oczywiście działające objawowo)
Trzecie możliwe wyjście - przewlekłe przyjmowanie lekarstw,
tak jak w przypadku uczuleń na trawy, czy roztocza kurzu - nie jest
praktykowane, bo nie ma sensu. Lek jest potrzebny tylko jak osa użądli, a nie
przez cały czas. I to wtedy jest na ogół potrzebny w dużej dawce i często
potrzebny jest ten cięższy kaliber leków, takich na stany ostre, których
przewlekle się nie podaje.
Postępowanie lecznicze (czy odczulać czy dać leki, kiedy i
jakie) u uczulonych zawsze ustala lekarz z pacjentem, indywidualnie dla danego
pacjenta.
Jeśli kogoś z czytelników interesuje, na czym z grubsza
polega odczulanie, czy to boli, czy to działa, i jakie są realia leczenia
użądlenia i życia w zagrożeniu u osoby uczulonej – to zapraszam do lektury
odcinka: Osa III – uczulenie na osę,
Wszystkie odcinki o osie z tego bloga znajdziesz TUTAJ
2 komentarze:
Może coś o psychologicznym aspekcie uczulenia na osę . Ugryzła mnie w 46 roku życia. Padłem i byłem reanimowany. Teraz już 2 rok się odczulam . Zarówno ten dzień (dzień odczulania )jak i okres letni to dla mnie gehenna. Co poradzisz ?
Poradzę odczulać się nadal, bo to chyba najlepsze, co można zrobić.
W kwestii, jak się nie bać, skoro może zabić, przecież nie napiszę, że przestać się bać. Jak przestać, jak może zabić? No, to... odczulać.
A, i zrezygnować ze słodzenia herbaty, słodkich napojów, słodkich owoców, albo jeść ostrożnie.Jeśli latają i lecą do stołu, można postawić im jakiś wabik w odległości paru metrów, żeby sobie latały tam.
No, i wysokie góry, rejsy morskie, zwiedzanie jaskiń, nurkowanie... gdzie jeszcze nie ma owadów?
Powodzenia
Prześlij komentarz