niedziela, 29 kwietnia 2012

wypadki - pierwsza pomoc

Przeorganizowałam spis treści, bo się już nie dało czytać.

I tak - pierwszą pomoc macie na górze, można kliknąć, pojawią się odcinki, na razie jest jeden, będzie więcej.

W toku seria o roślinach jadalnych, dzikich. Jakby co to odcinki są w "PRZYRODNICZE".

A na Trudnych Tematach umieściłam "okres a waga (PMS)".

Miłej lektury.



sobota, 28 kwietnia 2012

MLECZ czyli MNISZEK LEKARSKI (młody, zdjęcia)


Rośliny jadalne zapomniane
Ludzie od dawna mają tendencję do jedzenia różnych świństw, a to zgniłe jaja, a to inne. Ale ja nie o tym. Ja właśnie wprost przeciwnie.
Chcę napisać o roślinach, które jedzono kiedyś, kiedy uprawy nie były tak dobrze zorganizowane jak teraz. Znane. Trochę zapomniane. Żadnych wynalazków, i przypadkowego próbowania. Nic z tych rzeczy. Same sprawdzone rośliny.

Co więcej – w dobie kiedy jedzenia jest dużo, to polowanie na te „rośliny jadalne dawne” to się trochę mija z celem – nie bez powodu do upraw weszły te, a nie inne, po prostu weszły smaczniejsze.

No, to po co to piszesz?
Bo są dwa momenty kiedy widzę sens jedzenia roślin dzikich jadalnych.
- wiosną, gdy naturalnie wyrośnięte są smaczniejsze niż nowalijki ze szklarni
- w górach, gdy się łazi z plecakiem i wsuwa konserwowe żarcie noszone na plecach, wiec przede wszystkim energetyczne, a niekoniecznie witaminowe. Dla uzupełnienia witamin i lepszej kondycji. Że nie wspomnę o smaku… A o witaminach napiszę „A na co mi witaminy”, żeby było wiadomo po co łazić po łące i szukać tych szczypiorów, mniszków czy komosy.

Mniszek
Tym razem będzie o mniszku. Czyli mleczu, tak, tych żółtych mleczach, z których robią się dmuchawce, tylko że zielonym – bo jak się robią dmuchawce, to już jest za późno, i już liście robią się gorzkie.

Ale to przecież bardzo wcześnie kwitnie?!
Właśnie. I bardzo wcześnie liście się robią gorzkie. Jedzenie listków mniszka to przyjemność wczesnowiosenna. Ewentualnie polowanie na młode okazy.

Jak smakuje?
Jak sałata. Delikatny, kruchy, bardzo smaczny. Chyba, że już ma pąki kwiatowe – to się robi gorzki. Wcześnie się robi gorzki. I łatwo trafić na gorzki. Ale teraz, gdy piszę ten odcinek, jest wczesna wiosna i właśnie ten krótki czas, kiedy łatwo znaleźć smaczny mniszek.

Co zbierać?
Zrywamy młode listki.

Jak jeść?
Dołożyć do kanapek (pociachane drobno na masło, albo w całości na kanapkę), albo dorzucić do obiadu. Można zrobić sałatkę, ale wtedy trzeba mieć sporo mniszka, a młode listki są małe i dość trudno się zbiera. A wcale nie musi być dużo, żeby już było zdrowo.

Smacznego.






czwartek, 26 kwietnia 2012

DZIKI SZCZYPIOR

Dziki szczypior
Może nie wszyscy wiedzą, ale zaopatrzenie w jadalną zieleninę można uzyskać z lasu. Wiosną. Teraz. Szczypior tam rośnie. Dziki szczypior Jest trochę twardszy niż rządkowy, ale jak najbardziej smakuje szczypiorem. Jadam go. Zwłaszcza teraz, wiosną, na wyjeździe, gdzie całe zapasy przynoszę na własnych plecach a do sklepu daleko. Tym sobie uzupełniam witaminy, bo tu na razie owoców nie ma, nawet kwiatów ani nawet większości liści. Jem To co tu jest w zapasach, a to wszystko takie suszone, albo słoikowe. Dzięki zielsku trochę mniej ciągnie mnie to warzyw. Młode listki mlecza też są smaczne. Ale tyko takie naprawdę młode, bo jak są trochę już dojrzalsze to są gorzkie. Tylko takie młodziusie przypominają sałatę. Dziki szczypior jest dobry cały czas. Wiosenny jest najdelikatniejszy.

W górach wiosna jest trochę później, jadałam dziki szczypior i w lecie. W górach on kwitnie w lecie, a nie wiosną.W górach zielenina jest szczególnie istotna, bo ma witaminy, a one przy zwiększonym wysiłku są po prostu potrzebne, bo witaminy to na ogół kluczowe części jakiś enzymów czy innych funkcyjnych białek, a przy wysiłku tych białek więcej się wytwarza i więcej zużywa.

Jak jeść?
Albo tradycyjnie na kanapki, czy do jajecznicy, albo do potraw zamiast cebuli. Na rajdy, czy w góry, gdzie żarcie zwykle jest z puszki – należy posiekany dołożyć do sosu mięsnego. Można zagotować, jeśli się chce, żeby sos nabrał cebulowego smaku, a można tylko po wierzchu posypać, będzie jako ostry akcent. Teraz robiłam grochówkę, do której dodałam, zamiast cebuli, duży posiekany pęczek szczypioru. Jestem na wyjeździe i mam daleko do sklepu, ale blisko do lasu J. Dobra wyszła, nawet mój osobisty kot, który też jest na wyjeździe, zażyczył sobie udziału i sporo zjadł. Do głowy by mi nie przyszło, żeby mu dać grochówki, ale się wyraźnie domagał. Chociaż myślę, że on to akurat z powodu boczku, którego też tam sporo było.

Jak poznać?
Poznać łatwo: wygląda jak trawa i pachnie cebulą.
Jest troszkę bardziej szarawy, czy niebieskawy niż szczypior ogrodowy, ten jest ciut bardziej żółty, i troszkę cieńszy, ale tak generalnie to wygląda jak szczypior.

Na zdjęciach szczypior dziki.  Poniżej dla porównania będzie szczypior grządkowy. 

SZCZYPIOR DZIKI 
kępa
 

Łan dzikiego szczypioru. Przypomina trawę. Ale pachnie cebulą.
 

Źdźbło dzikiego. Zwróćcie uwagę na kolor, poniżej jest coś do porównania.


OGRODOWY 
Zwróćcie uwagę na kolor, bardziej żółty. Dobrze się udało oddać te kolory.

TRAWA
Nie szczypior, tylko trawa, do porównania, widać że ma płaskie źdźbła. Większość dzikich traw ma płaskie źdźbła. Jeśli jednak traficie na coś z okrągłymi źdźbłami - to może nie być szczypior, powąchajcie po prostu. Cebulowy zapach jest intensywny i łatwo rozpoznawalny.



Smacznego.

piątek, 20 kwietnia 2012

SERIA SERCE: szmery w sercu


 „Lekarz mi znalazł szmery w sercu” – powiedział ostatnio pewien mój kolega. Nie jest to pierwsza osoba, spośród moich znajomych, której lekarz znalazł szmery w sercu. Nie wiem jak w tym przypadku, ale w poprzednich dwóch przyczyną była niewielka nieprawidłowość jednego płatka zastawki, i niewielka fala zwrotna, bez wpływu na cokolwiek. W trzecim - wada narastała i skończyło się na operacji serca. (Udanej.)

Co to właściwie są te szmery?
To jest odgłos przepływającej krwi w sercu. A dokładniej tak słychać krew, kiedy burzy się miejscach utrudnionego przepływu.

Co słychać w czasie pracy serca?
Najgłośniejsze są tak zwane tony – czyli odgłos zamykania zastawek. Nazywają się tony, bo po prostu są dźwięczniejsze i wyraźniejsze i bardziej melodyjne niż szmery.
- Ton pierwszy to zamknięcie zastawek przedsionków
- Ton drugi to zamknięcie zastawek komór.

I w zdrowym sercu w zasadzie słychać właśnie tyle. Nie ma szmerów, lub są bardzo cichutkie.

Skąd się biorą szmery?
Szmery powstają kiedy jest coś źle z przepływem krwi, na przykład jest niedomykalność zastawki i przeciek i fala zwrotna, albo zwężenie zastawki, i szybszy (i zaburzony,  głośniejszy) przepływ. Wszystkie takie przecieki, wypadanie płatka zastawki, nieszczelności i zwężenia powodują przepływ pod większym ciśnieniem, albo przepływ turbulentny. To słychać, podobnie jak słychać szum górskiego strumienia.

Fizjologia
Niewielkie nieszczelności na zastawkach mogą być fizjologicznie, układy biologiczne często nie są takie super dokładne, w końcu zastawka – żeby się zamknąć – potrzebuje cofnięcia krwi. Więc niewielka fala zwrotna może być z tego cofnięcia, zanim płatki zastawki się rozłożą. I to może być słyszalne jako ciche szmery pokrywające się z tonami, czy w pobliżu tonów serca. Jeśli to jest tylko trochę – to może nie mieć żadnych konsekwencji. Znalezisko i tyle. Kłopot pojawia się, kiedy zjawisko jest na tyle duże zaczyna się błędne koło: cofająca się krew powoduje zwiększoną pracę serca, a co za tym idzie – powiększenia serca i niewydolność – na przykład na skutek rozciągnięcia zastawek w powiększonym sercu, gdzie płatki przestaną się domykać, bo cofająca się krew coraz bardziej je rozciąga i coraz bardziej się nie domykają, - aż do momentu, kiedy serce przestaje cokolwiek efektywnie pompować. „Przestaje cokolwiek pompować” to inna nazwa zgonu z przyczyn kardiologicznych. Tak, zgonu. Oczywiście dużo wcześniej pacjent źle się czuje i trafia do lekarza. A współczesna kardiologia ma naprawdę dużo możliwości.

USG serca.
Większość szmerów to nic takiego, bo sporo tych drobnych nieprawidłowości, jak już wiecie,  skutkuje szmerem, ale trzeba po prostu sprawdzić, co się dzieje: pójść do kardiologa i zrobić te badania, które on zaleci. Na ogół zaleci echo serca, czyli USG serca, i zwykle z Dopplerem,  bo wtedy ładnie widać wszystkie zastawki i ewentualne fale zwrotne. Możliwe, że zleci coś jeszcze, i należy się posłuchać.

Życzę zdrowego serca.

niedziela, 15 kwietnia 2012

SERIA: OKO - leczenie zaćmy


Leczenie zaćmy

Istota operacji:
Wyciąć zmętniałe części soczewki, albo nawet całą. Wszczepić zamiast tego sztuczną.

Ile czasu nie można się schylać?
Tyle ile powie lekarz, bo zależy jak bardzo rozcina gałkę oczną. Im więcej tym dłużej trwa gojenie (i nie można się schylać, bo ciśnienie rośnie i może rozwalić szew). Tak bardzo orientacyjnie - około miesiąc. Ale należy podpytać lekarza. Bo to bardzo ważne, zwykle lekarz uprzedza przed operacją, bo to istotne ograniczenie życiowe. Może być szybsze gojenie, jeśli wchodzą w oko z jakiegoś wyjątkowo wąskiego wejścia.

Co do soczewek, teraz są takie sprytnie zwijane, które mają też mocowanie na przykład w postaci wąsów, które po włożeniu, gdzie trzeba - puszcza się i one się rozwijają. Standartowo powinni wyciachać część własnej soczewki, lub nawet całą. Często mętnieje przednia część torebki soczewki oraz jądro, a tylna część torebki może zostać przezierna i wtedy ją zostawiają. I od tego trochę zależy, jak duże będzie nacięcie - bo technika operacji zależy od danego okulisty. Wszczepiają zwykle soczewkę w tę tylną część soczewki własnej, w miejsce gdzie fizjologicznie ona była. W tym miejscu i tak dłubią, żeby wyciachać zmętniałe części. Jednak nie jest konieczne wszczepianie w miejsce, można wszczepić gdzie indziej, byle na trasie źrenica – siatkówka. Drugie miejsce, gdzie dość standartowo soczewka jest wszczepiana, to przednia komora oka, czyli przed tęczówką. Jak się przyjrzeć, to wtedy tę soczewkę widać. I w tej lokalizacji często jest małe nacięcie. W Polsce techniki chirurgiczne zwykle idą parę lat za krajami zachodnimi czy USA, więc u nas może być z większego ciecia, bo jakąś starszymi, mniej precyzyjnymi metodami - to prawdopodobne. Wtedy szczególnie jest zakazane schylanie. Możliwe, że nie będzie potrzebny aż taki rygor, ale na pewno dobrze nie planować na ten czas przeprowadzek, remontów, sprzątania. Latanie samolotem też może zwiększać ciśnienie, tu należy podpytać okulistę ile czasu w danym przypadku nie można latać.

Nie nakurzyć do oka
 I jeszcze jedno - na pewno, niezależnie od wielkości wejścia, będą dawać potem krople do oka na czas gojenia. Przypuszczalnie antybiotyk, żeby uniknąć zakażenia, przypuszczalnie sztuczne łzy, żeby nawilżyć oko. Mogą być też sterydy. One spowalniają gojenie (sic!), i dzięki temu goi się bez blizny. Po to są dawane, żeby było bez blizny. Ale też zmniejszają odporność w oku, a zwiększają prawdopodobieństwo rozwoju zakażenia. Rada praktyczna: nie zaprósz sobie oka. Ani sięgając po coś z górnej półki - kurzem, ani jak wiatr dmuchnie na spacerze. Warto nosić okulary, „zerówki”. Zwykle na początku i tak się nosi przyciemniane, bo manipulacje na oku często są powiązane z rozszerzeniem źrenicy i nadwrażliwością na światło. Ale nawet jak nie trzeba ciemnych, to warto przez pooperacyjny czas mieć duże zwykłe okulary z jasnymi szkłami. I zakładać na spacery. Jeśli nie będzie sterydów w zestawie leków to, to nie jest aż tak ważne. Przy sterydach jest jednym z najistotniejszych elementów prawidłowego zgojenia oka.

Widzi się od razu
Lepiej mieć operację z małego wejścia i z minimalną koniecznością gojenia oka potem i opieki nad okiem.. I dobrze widzi się szybko po operacji i to jest milutkie. Dla porównania – przy innym zabiegu na oku - laserze na rogówce, takim do korekty krótkowzroczności i okularów - w miarę dobrze to się widzi dopiero po tygodniu, dobrze po miesiącu. Za to w zoperowanej zaćmie - będzie jak tylko pacjent odsłoni oko, tylko możliwe, że będzie mieć na początku nadwrażliwość na światło, ale nikt nie każe robić tego na słonecznym tarasie.

sobota, 14 kwietnia 2012

SERIA: OKO - zaćma


Zaćma. Inaczej katarakta.
Czyli zmętnienie soczewki. Tej soczewki w oku. Tej, która uginając się – akomoduje, czyli pozwala widzieć dobrze i blisko i daleko. Jeśli jest zmętniała, czy nieprzezroczysta – to nie widać nic, ani blisko, ani daleko, ani w ogóle. Jest ciemno. I stąd nazwa – zaćma, od zaćmienia i ciemności.

Osoba z zaćmą widzi w końcowej fazie wyłącznie ciemność, na początku zaćmy widzi nieostro, bo ma ciemno i oko trochę się broni, a broni się pogorszeniem ostrości na siatkówce, ale istotą zaćmy jest ciemność. Osoba z zaćmą nawet nie zdaje sobie sprawy, że ma ciemno, bo oko się przestawia, ma zmienną czułość na światło. Po prostu jakoś tak źle widzi.

Kto choruje
Wiadomo, że jak ktoś od początku ma chore oczy, czy miał wypadek – to może mieć soczewkę zepsutą. Ale czy normalna, (w miarę) zdrowa osoba może zachorować na zaćmę?

Ano może, ale tak raczej w bardziej zaawansowanym wieku. Nie piszę „na starość”, bo można wcześniej, w wieku dojrzałym.


Jak się leczy
Operacyjnie. Wycina się soczewkę i wszczepia sztuczną. Oko traci zdolność akomodacji, albo ma ograniczoną – jeśli jest usuwana część soczewki, a nie cała. Efekt jest spektakularny, bo od razu dobrze widać. Przez czas gojenia nie można się schylać. Więcej o leczeniu w odcinku Leczenie zaćmy.

piątek, 13 kwietnia 2012

SERIA KREW - dalsze grupy krwi

Seria krew - pozostałe grupy.

Omówiłam dotąd układ A-B-zero (z odmianą Bombay), oraz czynnik Rh, ten który ma się podawany przy oznaczeniu grupy krwi. Te dwie grupy, czy te dwa układy były stemplowane w dowodzie, tą informację wpisuje się w kartę honorowego krwiodawcy.

Czemu te dwie?
Te dwie to najsilniej immunogenne grupy generują wytwarzanie przeciwciał. W grupach ABO po prostu od razu ma się w surowicy przeciwciała na pozostałe antygeny układu, a przy czynniku Rh, znaczy jeśli się jest Rh-ujemnym to należy się najpierw zetknąć z krwią Rh+ i wtedy już ma się przeciwciała. Na ogół te dwie grupy wystarczają by skutecznie dobrać dawcę i biorcę krwi.

Czy to zawsze wystarczy?
Ależ skąd. Tylko te dwie są najsilniej immunogenne, czyli najczęściej wywołuję reakcje obronne przy niedobraniu.

Jest więcej grup krwi i układów grup krwi. Oznaczane są różnymi literkami. Generalnie każda z tych literek koduje jakieś białko albo cukier, albo inny ogonek. Jak jest duża litera to ten "coś" jest obecny na krwince, a jak mała, to go nie ma. I tyle. No i jest ich opisywanych kilkadziesiąt najczęstszych, a w ogóle ile jest? Kilkaset? Będą odkrywane kolejne w miarę badań, bo to te kolejne grupy krwi są odpowiedzialne za niezgodność przy przetoczeniach, mimo dobrania ABO i Rh (i dlatego zawsze robi się próbę krzyżową przed podaniem krwi, czyli miesza się krew dawcy i biorcy i patrzy, czy się nie wytrąca – bo czasem właśnie nie pasuje)

Widzicie ile mogą narobić zamieszania takie różne białka i cukry na krwince?

Komu robić dokładne oznaczenie?
Bardzo dokładne oznaczenia są istotne przede wszystkim u wielokrotnych biorców krwi, na przykład u hemofilików, ważne, żeby mieli naprawdę zgodne grupowo, żeby jak najdłużej byli nie uczuleni.
Biorcy przeszczepów mają mieć jeszcze większe dopasowanie. Oni mają mieć antygeny zgodności tkankowej takie same, czyli układ HLA, takie jakby etykietki z podpisami na komórce, trochę jak dowód osobisty, każda komórka takie ma, napiszę o tym.

Podobne tematy:
Grupy krwi
KREW:

środa, 4 kwietnia 2012

SERIA KREW - czynnik Rh

Seria Krew – czynnik Rh.

Czynnik Rh to nic innego jak kolejny „ogonek” na krwince. Z tym, że w układzie A-B-zero „ogonkiem” jest cukier (więcej o tym w odcinku A-B-Zero i Bombay). Czynnik Rh to białko.

Podobno nawet kilka białek, ale najsilniej immunogenne spośród nich nazywa się „D” i to jego obecność warunkuje to, że jesteśmy Rh-dodatni (lub brak, że Rh-ujemni).

Dziedziczy się prosto: jednogenowo, dominująco. Czyli po ludzku: całe białko jest kodowane jednym genem. Jak zwykle – mamy w genomie podwójny zestaw genów, (nitkę od mamusi i nitkę od tatusia), i mamy dwa miejsca, gdzie to białko jest zakodowane, lub gdzie jest informacja „puste”.

Kto co ma? (fenotyp)
Duże D oznacza, że białko jest kodowane, czyli będzie wytwarzane w organizmie, małe d że pusto, niemy gen, białka nie będzie.

Osoba która ma:
DD – ma białko,  osoba jest Rh+
Dd – ma białko, bo wystarczy gen z jednej nici, żeby się pojawiało na krwince – wiec osoba jest Rh+
dd – nie ma żadnego genu kodującego białko, więc osoba jest Rh-

Tylko osoby z dwoma niemymi genami są Rh-.

Dwie osoby Rh+ mogą mieć dziecko Rh- (jeśli są obie Dd i Dd, i dziecku się wylosuje dd)
Dwie osoby Rh- mają tylko dzieci Rh- (dd i dd daje dd, nie ma skąd przyjść D, chyba że od listonosza albo na skutek zamiany noworodków)

Podobno Rh- jest rzadko?
15 proc populacji ma Rh-. Rzeczywiście częściej jest Rh+.

Nazwa Rh pochodzi od słowa Rhezus, czyli chodzi o małpki rezusy, na których prowadzono badania i u których po raz pierwszy wykryto ten czynnik.
Czy to znaczy że pochodzimy od małpy? Proszę nie wyciągać pochopnych wniosków. Większość białek w organizmie, tych funkcyjnych, takich jak insulina, hemoglobina, enzymy – ma taką samą albo bardzo zbliżoną budowę u wielu ssaków. Nie żałujmy i czynnikowi Rh.

-----------


Podobne tematy:
Grupy krwi
KREW: