„Najlepiej być nie szczepionym w szczepionej populacji.”
Czemu? Bo skoro populacja szczepiona, to nie będzie choroby. A samemu uniknie się ewentualnych powikłań poszczepiennych.
W tym rozumowaniu jest pewna słabość – otóż populacja szczepiona, wcale nie oznacza populacja nie chorująca. Można chorować lżej po szczepieniu i wtedy osoba niezaszczepiona ma kontakt z patogenem i ma… przechlapane.
Dlatego jednak szczepić.
Nawet jeśli Pani Higienistka w szkole mówi inaczej. Dlaczego ona tak mówi? Cóż, nie wiem ile lat miała Higienistka, o której wspomniał w komentarzu mój czytelnik, niemniej wydarzyła się kiedyś historia krew w żyłach mrożąca i może ona to ma w pamięci. Chodziło o szczepionkę właśnie. Było to jeszcze przed moimi studiami, więc nie znam szczegółów, tak ogólnie to grupa dzieci została zaszczepiona i ze zdrowych dzieciaków zrobiły się dzieci ciężko chore w wyniku szczepienia, z trwałymi ubytkami zdrowia. Horror. I z tego była wielka afera. I bardzo słusznie. Bardzo, bardzo słusznie.
Jaki z tego morał?
1. Szczepić się na to co potrzeba. Jak nie potrzeba, to się nie szczepić. Mówię o dorosłych. Zaraz napiszę, na co warto, a na co nie.
2. Szczepić dziecko zgodnie z kalendarzem szczepień i nie kombinować – dlatego że szczepionki popularnie użyte będą bardziej sprawdzone niż jakieś wynalazki dla wyjątków. Tamta afera była duża, i teraz ze szczepionkami nie ma jakiś znaczniejszych problemów.
Na co warto żeby się zaszczepił dorosły? Taki standardowy mieszczuch?
- na grypę, jeśli ma większy kontakt z ludźmi i często szansę że mu wirusa przyniosą w prezencie. Np. jak się studentów uczy, czy przyjmuje interesantów. Jak się siedzi w domu przy zleceniach to raczej nie warto.
- na WZW B – ze względu na dużą zakaźność tej konkretnej żółtaczki. Dzieciaki mają to teraz w obowiązkowym kalendarzu szczepień (od 1994 roku). Można zrobić sobie oznaczenie przeciwciał antyHBs, jeśli się nie jest pewnym czy się miało szczepienie, lub miało niepełne (np dwie z trzech dawek). Podobno taniej niż sama szczepionka, która może okazać się zbędna.
- Jeśli kiedyś zrobią szczepionkę na WZW C to też warto, na razie nie ma.
Jeśli chodzi o kleszcze – ileż emocji budzi ta szczepionka. Cóż, ja mieszkam w rejonie niekleszczowym, a spaceruję w rejonach kleszczy z małym ryzykiem kleszczowego zapalenia mózgu. Generalnie jeśli się jest narażonym – to szczepić, a jak nie, to nie.
Kiedy nie szczepić?
- Przy planowaniu ciąży i w ciąży.
- W takcie choroby wirusowej, i generalnie w trakcie chorób, zwłaszcza immunologicznych - należy się poradzić lekarza.
- Jak się chorowało na daną chorobę.
Czemu? Bo skoro populacja szczepiona, to nie będzie choroby. A samemu uniknie się ewentualnych powikłań poszczepiennych.
W tym rozumowaniu jest pewna słabość – otóż populacja szczepiona, wcale nie oznacza populacja nie chorująca. Można chorować lżej po szczepieniu i wtedy osoba niezaszczepiona ma kontakt z patogenem i ma… przechlapane.
Dlatego jednak szczepić.
Nawet jeśli Pani Higienistka w szkole mówi inaczej. Dlaczego ona tak mówi? Cóż, nie wiem ile lat miała Higienistka, o której wspomniał w komentarzu mój czytelnik, niemniej wydarzyła się kiedyś historia krew w żyłach mrożąca i może ona to ma w pamięci. Chodziło o szczepionkę właśnie. Było to jeszcze przed moimi studiami, więc nie znam szczegółów, tak ogólnie to grupa dzieci została zaszczepiona i ze zdrowych dzieciaków zrobiły się dzieci ciężko chore w wyniku szczepienia, z trwałymi ubytkami zdrowia. Horror. I z tego była wielka afera. I bardzo słusznie. Bardzo, bardzo słusznie.
Jaki z tego morał?
1. Szczepić się na to co potrzeba. Jak nie potrzeba, to się nie szczepić. Mówię o dorosłych. Zaraz napiszę, na co warto, a na co nie.
2. Szczepić dziecko zgodnie z kalendarzem szczepień i nie kombinować – dlatego że szczepionki popularnie użyte będą bardziej sprawdzone niż jakieś wynalazki dla wyjątków. Tamta afera była duża, i teraz ze szczepionkami nie ma jakiś znaczniejszych problemów.
Na co warto żeby się zaszczepił dorosły? Taki standardowy mieszczuch?
- na grypę, jeśli ma większy kontakt z ludźmi i często szansę że mu wirusa przyniosą w prezencie. Np. jak się studentów uczy, czy przyjmuje interesantów. Jak się siedzi w domu przy zleceniach to raczej nie warto.
- na WZW B – ze względu na dużą zakaźność tej konkretnej żółtaczki. Dzieciaki mają to teraz w obowiązkowym kalendarzu szczepień (od 1994 roku). Można zrobić sobie oznaczenie przeciwciał antyHBs, jeśli się nie jest pewnym czy się miało szczepienie, lub miało niepełne (np dwie z trzech dawek). Podobno taniej niż sama szczepionka, która może okazać się zbędna.
- Jeśli kiedyś zrobią szczepionkę na WZW C to też warto, na razie nie ma.
Jeśli chodzi o kleszcze – ileż emocji budzi ta szczepionka. Cóż, ja mieszkam w rejonie niekleszczowym, a spaceruję w rejonach kleszczy z małym ryzykiem kleszczowego zapalenia mózgu. Generalnie jeśli się jest narażonym – to szczepić, a jak nie, to nie.
Kiedy nie szczepić?
- Przy planowaniu ciąży i w ciąży.
- W takcie choroby wirusowej, i generalnie w trakcie chorób, zwłaszcza immunologicznych - należy się poradzić lekarza.
- Jak się chorowało na daną chorobę.
12 komentarzy:
Witam!
Szczepienia mają chyba tyleż zwolenników co przeciwników.Zwolennicy to na pewno producenci i dystrybutorzy szczepionek. A wśród przeciwników jest też sporo przedstawicieli medycyny. Szczepionki ponoć zawierają rtęć wywołującą autyzm. Niszczą też mózg dziecka zawarte w nich jony wapnia.Szczepionkom przeciwnicy przypisują wzrost rozmaitych alergii, astmy, ADHD, dysleksji. Osoby zajmujące się suplementami diety ponoć unikają szczepień dzieci, a te o dziwo znacznie mniej od swych rówieśników chorują.Prawda chyba leży pośrodku i może czasem szczepionka jest konieczna. Czy kiedyś wymyślą takie bez rtęci i innych szkodliwych dodatków?
Dziękuję za komentarz. Nie ma głupich pytań, lubię wątpliwości.
Ale chwila. O rtęci nic nie wiem (ani czy jest, ani czy nie ma) ale jony wapnia to akurat są dobre i porządane - o czym będzie niebawem w odcinku "Kości w kości", który już jest napisany (no jakbym telepatycznie wyczuła) i zakolejkowany do powieszenia tutaj (wieszam jeden dziennie). Może chodziło o jakąś inną substancję?
Czy zmniejszenie zachorowalności, na które się powołujesz asekurując się słowem "ponoć" - to taka zasłyszana wieść, czy masz dostęp do jakiś interesujących statystyk? Bo kalendarz szczepień wprowadzony dlatego, że podanie szczepionek ZMNIEJSZA zachorowalność.
Witam !
Zaraz wyjaśnię skąd wzięłam te swoje uwagi. Z Internetu. Wystarczy wpisać w Google szczepienia-szkodliwość i otwierają się strony i wypowiedzi nie nawiedzonych redaktorów, ale fachowców w branży. Podobne tematy poruszali też na swych licznych stronach poświęconych zdrowiu i suplementom państwo Zarzyccy z CaliVita, Wystarczy tą nazwę pisać i kliknąć w ich nazwisko na otwartej stronie. Można do nich dzwonić. Chętnie udzielą informacji. Są kasety na YT (po angielsku), ale niektóre mają polskie napisy.Ja nie chcę się kłócić, ale uważam, że warto szukać obiektywnej prawdy i na tak poważny problem decydujący o życiu dzieci popatrzeć z dwóch stron. Kłaniam się pięknie !
Dokładnie - warto poszukać prawdy obiektywnej. I patrzeć z różnych stron.
Kto jest najlepszym fachowcem?
Na pewno instytucja, która wytwarza suplement/lek/szczepionkę - dużo o nim wie.
Żeby jednak reklama i zyski nie zwyciężyły w tak ważnej materii jak zdrowie, powołano trochę jednostek NADRZĘDNYCH w stosunku do firm. I niezależnych od firm. Takich, jak Urząd Rejestracji i Nadzór Farmaceutyczny - dla leków, ale i Sanepid, i niezależne od producentów instytucje naukowe. Te miejsca będą LEPSZYM miejscem na szukanie informacji niż strony producentów.
Wyobrażasz sobie żeby sprzedawca suplementów napisał, że jego produkt ZWIĘKSZA zachorowalność? Przecież by nikt nie kupił.
Ja nie mówię, że szczepionki to samo dobro. Przeciwnie - przecież piszę, że jak nie trzeba - to nie szczepić. Ale chodzi o bilans zysków i strat, żeby suma wychodziła na plus.
Czy kiedyś będą bezpieczne szczepionki? NIGDY. Szczepionka jest niebezpieczna. Z założenia. Bo to jest podanie patogenu. Zabitego, albo odzjadliwionego. Ingerencja w układ immunologiczny. Nawet z idealnymi konserwantami to zawsze jest ryzyko. I mimo to - jeśli jest się narażonym na chorobę, to (na ogół) lepiej przejść szczepienie niż chorobę.
A jeśli się nie jest narażonym na chorobę - to lepiej się nie szczepić - bo tak jak mówisz - szczepienie może być niebezpieczne.
Ja uważam, że warto się szczepić na to, na co jest się narażonym i dosyć skutecznie zagraża dana choroba życiu i zdrowiu.
Omijam szerokim łukiem szczepienia na grypę, tą sprawę załatwiam pracowaniem nad odpornością w sezonie grypowym. Ale nie omijam WZW B, bo tu ryzyko jest dość istotne.
A co, Lilu, sądzisz o szczepionkach na HPV (raka szyjki macicy)? Ja słyszałam, że warto, jeśli się jeszcze nie zaraziło (w sposób ogólnie znany). Więc idąc tą myślą, się zaszczepiłam.
A co myślisz o tężcu? Słyszałam, że te szczepionki dają dość krótką odporność, a częste szczepienie się dla mnie mija się z celem. Nie pracuję jednocześnie w zawodach szczególnie na to zachorowanie narażonych. I dlatego odkładam to szczepienie na "jeśli będzie potrzeba - to wtedy".
Niśka
Dzięki za artykuł. Tak w ogóle, to higienistka w prywatnym przedszkolu zalecała nieszczepienie na zebraniu z rodzicami. Właśnie z racji rtęci, itp.. Tylko zapytana, czy zna jakieś badania na temat tego, czy rzeczywiście złe strony przeważają nad dobrymi, bo WHO jakoś co innego zaleca, zaczęła coś kręcić, że przecież "wszyscy tak mówią". Wrrr.
WHO wydaje się lepszym źródłem niż "wszyscy"...
Dobrze kombinujesz. Co nieco jeszcze o źródłach i logice szczepień umieszczę w artykule "szczepionka na raka", który ma być odp na komentarz Niśki (ten tutaj, zaraz nad Tobą)
Strategia "jeśli potrzeba" jest dobra.
Ja więcej napiszę jutro w "szczepionce na raka" - mam nadzieję, że to pomoże. Twoje pytania dały mi na tyle do myślenia, że postanowiłam zrobić z tego oddzielny odcinek. Dziękuję!
Kości w kości - już wiszą.
Jak słyszę o "szkodliwości" szczepień to aż mną trzęsie... Gdyby ci ludzie urodzili się trochę wcześniej, to by się przekonali, że szczepionki przeciwko polio czy krztuścowi są potrzebne. W końcu czemu zawdzięczamy eradykację ospy prawdziwej - szczepionkom czy suplementom? No ale ciekawiej jest słuchać nawiedzonych oszołomów snujących teorie spiskowe niż wziąć do ręki raport WHO czy artykuł naukowy...
Skoro Tobą "trzęsie", a przeciwnika etykietujesz jako oszołoma od teorii spiskowych, to oznacza, że albo nie panujesz nad emocjami albo uznałeś, że dobrą metodą przekonania do swoich racji jest pewna forma sterroryzowania adwersarzy. Potencjalnym adwersarzom polecasz czytanie "artykułów naukowych" - jest to technika manipulacji, bo sugeruje, że pogląd przeciwny nie ma podstaw naukowych i pochodzi np. z oszołomskich forów, plotek itp.
Śledziłem kiedyś dyskusję nt. szczepień. I cóż mogę powiedzieć? ISTNIEJĄ prace naukowe o szkodliwości. ISTNIEJĄ opisy powikłań, i to oficjalne statystyki np. w USA - nie dotyczą one wcale trefnych serii/wersji szczepionek a raczej pechowych pacjentów. Przy masowości procedury, nawet niewielki odsetek efektów ubocznych urasta do sporych rozmiarów. Wyśmiewanie tych faktów (niewygodnych?) to skrajna podłość i nieodpowiedzialność. Wychowanie dziecka kaleki to nie jest prosta rzecz.
Mnie się zapala czerwona lampka gdy widzę skrajny, autorytarnie wypowiedziany pogląd. Zdania: "nowoczesna farmacja to truciciele" albo "szczepienia są bezpieczne" to są przykłady takich poglądów. Występujący w takim zdaniu ogólny kwantyfikator aż się prosi o kontrprzykład by obnażyć bezpodstawną arogancję jego zwolennika.
Proponuję poczytać teksty prof Majewskiej. Tam jest żelazna argumentacja, a rzeczowy ton dotyczy patologii a nie wojny ze szczepionkami jako takimi.
A na raporty WHO proszę się nie powoływać, bo 1) oni z okazji świńskiej grypy zmienili nawet definicję pandemii. 2) jest to prywatna organizacja, doczepiona do ONZ, podszywająca się pod publiczną i "międzynarodową". Sam sposób finansowania podważa zupełnie wiarygodność. Podobnie "publiczne" są banki centralne w wielu krajach (słynny FED na czele), bank światowy i wiele innych. To są fakty, ale nieuczciwi dyskutanci z uporem nazywają je TEORIAMI, do tego SPISKOWYMI.
Pan Bill Gates publicznie ogłosił, że przeludnienie to dominujący problem Ziemi, a metodą walki są min. szczepionki. Jego fundacja sponsoruje WHO. WHO ma elementarny konflikt interesów.
...ciąg dalszy
Co do "eradykacji ospy prawdziwej"...Nie mam wiedzy by się spierać w kwestii ospy, ale w ogólnie pojętej dziedzinie zdrowia daje się zauważyć manipulację lobby szczepionkowego. Otóż dostępne są wykresy zachorowalności na różne choroby. Wykresy dotyczą różnych krajów i okresu ostatnich 100 lat. Co się z nich wyłania? W krajach rozwiniętych zachorowalność niektórych chorób spadała niezależnie czy dany kraj szczepił na nie masowo czy nie. Akurat na przestrzeni ostatnich 100 lat wzrosła higiena (wodociągi, uzdatanianie wody) i jakość odżywiania (w Europie jeszcze 100 lat temu było głodno, a o bananie w środku zimy to można było pomarzyć). Pod te zmiany podczepia się lobby szczepionkowe i buńczucznie stwierdza "no tośmy Bohuna usiekli".
Co do kalendarzy szczepień dzieci. W różnych krajach różnie wyglądają. Zauważono, że np. w USA jest więcej szczepień niż w Skandynawii i tam też jest większa śmiertelność dzieci. Korelacja rozciąga się na inne kraje. Słynny "syndrom zatoki perskiej" to był efekt podania w ciągu 2 tygodni astronomicznej liczby szczepionek. Złamano wszelkie standardy. Współczesna medycyna nie zna wielu (większości) mechanizmów, to jeszcze połączenie sztuki z nauką. Szczepionki są tutaj liderem. Podaje się je praktycznie na czuja. Skoro brakuje podstaw teoretycznych, to WYPADA skrupulatnie śledzić efekty. A jak z tym jest? Jeśli ktoś nie przyjmuje z góry założonej tezy, to jest zwalczany jak najgorszy wróg polityczny. np. choć Majewska jest dość konkretna i stonowana, to w jadowitych filipinkach próbują robić z niej oszołoma. Wspominałem już o "czerwonej lampce". Kultura dyskusji jaką narzucają zwolennicy szczepień powoduje u mnie zapalenie tej lampki.
Kultura?
Prof. John Walker-Smith i dr. Wakefieldem zostali zaszczuci za badanie korelacji autyzmu ze szczepieniami. Wakefieldowi odebrano prawo wykonywania zawodu w Wielkiej Brytanii, więc uciekł do USA. Po latach sąd przyznał im rację, a inni naukowcy potwierdzili związki. I co?
W Gazecie WYborczej nadal nazywają go kłamcą, na wikipeii również. Czytałem dyskusję na angielskiej wikipedii w haśle Wakefield. Ktoś podał przykłady nowych prac na temat autyzmu i szczepień, na co dostał odpowiedź, że to artykuł o Wakefieldzie a nie o autyźmie i szczepieniach. Toż to piramidalna bezczelność, bo rozchodzi się o to z czego Wakefield jest znany! Niestety, ale przeciętny Kowalski jest osaczony przez media, a jak szuka w Internecie, to trafia na zgraje płatnych cyngli, bo tylko tak można wyjaśnić ich niesamowitą aktywność i "troskę" o publiczne zdrowie.
Jak miałem 20 lat to byłem naiwny i brałem podobnych zatroskanych na poważnie. Teraz wiem, że np. BP (odpowiedzialne za skażenie zatoki Meksykańskiej) może wysyłać na platformy Gazpromu swoich "ekologów" by zwalczać konkurenta. Ci "ekolodzy" to właśnie tacy naiwni. I niestety większość ludzi naiwnymi nigdy nie przestaje być, nie widzą jak wygląda biznes.
Zan
Prześlij komentarz