poniedziałek, 21 maja 2012

KURZAJKI


Kurzajki

Niewielkie brodawki w kolorze skóry,  zazwyczaj na skórze dłoni.
(Sporo osób mających kurzajki, zna sprawę i umie je jednoznacznie rozpoznać. Świadomie nie będę robić wykładu różnicowego, co jest kurzajką, a co inną brodawką. Jeśli masz coś na ręku, czego nie jesteś pewien, pokaż lekarzowi. Proszę unikać diagnozowania się samemu. Ba, nawet lekarze mają się sami nie diagnozować! Naprawdę, tak uczą i są powody ku temu.)

Kurzajki to choroba wirusowa. Zakaźna. Co nie znaczy, że każde uściśnięcie dłoni osobie z kurzajką skończy się masą brodawek.

Po informacji o tym, że to choroba wirusowa, pewien mój znajomy wykrzyknął:
- Ach! To dlatego, miałem ciągle nowe, jak chodziłem do uczelnianej pracowni komputerowej! A potem, jak już miałem własny sprzęt, to skończyło się jak nożem uciął!
No, cóż…. Dokładnie tak..

Czy mogę z ręki przenieść na twarz?
Kurzajki lubią skórę dłoni. Zaraz będzie pytanie, co to znaczy lubią. To znaczy, że występują na dłoniach, a poza dłońmi to wyjątkowo rzadko i wtedy jest to nietypowa sytuacja. Jeśli chodzi o biochemiczną stronę lubienia, to przypuszczalnie rozpoznają jakieś białko i dlatego „lubią” dłonie. A wirusy zapalenia wątroby „lubią” nie dłonie, a wątrobę.

Jak leczyć:
Są dwie metody zasadnicze
- usunąć miejscowo – szybko, tylko że to boli. Ale problem z głowy.
- smarować podrażniaczem - przez 2 miesiące. Trwa, ale nie boli.

Usuwanie miejscowe:
Do wyboru wymrażanie ciekłym azotem, chyba najpopularniejsze, ponadto wypalanie, ewentualnie jakieś formy wyłyżeczkowania. Wszystkie te okrutne formy stosujemy wobec kurzajki, ale nie na skórę obok. Skóra obok ma zostać.

Smarowanie:
Nie wiem co jest dostępne w tej chwili na rynku, a za czasów studiów, był jakiś preparat w formie lakieru, czy takiej zastygającej białej papki, którą należało położyć na kurzajkę, ale nie na skórę obok. Jeśli skapnęło czy spłynęło, to szybko wytrzeć. A to dlatego, że w takim preparacie to nie było nic specjalnego antywirusowego, tylko po prostu… środek silnie drażniący. Poważnie. A przypuszczalny mechanizm działania: podrażnia i aktywizuje system immunologiczny. I dlatego kurzajka ginie.

Nieleczone kurzajki:
Nieleczone po pół raku giną same. Znaczy ginie stara kurzajka, ale jeśli w międzyczasie dała początek nowym, to te nowe znowu posiedzą na rękach około pół roku i mogą dać początek…. I tak w kółko. Dlatego lepiej poleczyć.

U osób z zaburzeniami odporności
U takich osób kurzajki się nie leczą, albo leczą dużo dłużej niż pół roku. Dlatego, że źle działa system immunologiczny takiej osoby. I u tych osób nie wystarczy smarowidło drażniące i kurzajki się źle leczą. Trzeba leczyć koniecznie u specjalisty i leczyć starannie, bo z drobiazgu może się zrobić spory kłopot.
Jeśli jesteś domownikiem osoby z obniżoną odpornością (na przykład kimś po przeszczepie, z chorobą nowotworową, czy z obniżeniem odporności z innego powodu), to przelecz sobie kurzajki, jeśli je masz. Nie dla siebie, bo może wydaje Ci się to małym problemem, bo może faktycznie jakaś drobna brodawka, co sama odpadnie za jakiś czas, nie jest godna uwagi. Nie dla siebie. Ale dla tej osoby, żeby jej nie zarazić. Bo ona może mieć problem i duży i długi. Żeby jej tego oszczędzić.

5 komentarzy:

E.milia pisze...

Hmm. Ja już mam kurzajkę od prawie 2 lat i nie ginie. A nawet pojawiają się następne i teraz już widzę 4 i pojawiającą się piątą :( Dermatolog przepisał mi ten właśnie płyn przypominający lakier (brodacid), to nic innego jak kwas salicylowy+kwas mlekowy. Ciekawe, czy to pomoże. I czy w związku z tym, że to samo nie ginie, to mam obniżoną odporność (może przez moją niedoczynność tarczycy?).

Lila pisze...

Jeśli dermatolog obejrzał, oraz kurzajka się nie rozłazi, (nie rośnie ponad 1 cm, nie ma nowych) - to stosuj spokojnie brodacid, i się nie przejmuj. Powodzenia.

Anonimowy pisze...

No właśnie są nowe. Tzn. długo nie było, a potem nagle pojawiły się kolejne :( Na razie stosuję brodacid i jakby się zmniejszają, ale jak nie zadziała, to wybiorę się do dermatologa znowu.

Paula pisze...

Ja kiedyś kurzajkami zaraziłam się od kolegi. Nawet nie zauważyłam kiedy zrobiło mi sie ich 6, pięć wypukłych i jedna płaska. Mama kupiła takie coś co mrozi.Ogólnie mało fajne.. ale nie zadziałało. Później była jakaś maść do smarowania, zaklejało sie plasterkiem. Podziałało tylko leczenie jaskółczym zielem! To taki kwiatek, którego jest pod dostatkiem w Polsce, lubi zacienione, wilgotne miejsca. Trzeba przerwac łodygę, z niej popłynie żółty sok. Tym smarować kurzajki. Znikają bardzo szybko, bezboleśnie.. ogolnie fajna była zabawa w zielarza . Wszystkim POLECAM

wredna pisze...

Ważne jest aby brodawkę, szczególnie u stóp, usunąć zanim rozsieje sie ona po zainfekowanym miejscu wgłębiając się w ciało. Im jest bardziej powierzchowna, tym łatwiej ją usunąć. Im głębiej się znajduje, tym trudniej. Ja się pozbyłam kurzajek wymrażając Wartixem.